Wspominałam kiedyś o moim fantastycznym wyczuciu chwili? Wiem, że nie- pytanie retoryczne:)
Teraz, dzień przed zaliczeniem, korzystając właśnie z tegoż wyczucia mój organizm postanowił się zbuntować i obniżyć swą odporność. Ok, stanie na mrozie przez pół godziny i plotkowanie z koleżankami z liceum pewnie nie pomogło, ale żeby mi tak od razu w korzonki poszło to już gruba przesada! Ale spoko, walczę. Z tego wyczucia skorzystałam bardzo boleśnie w Czarnogórze obficie pryskając się offem w obronie przed komarami. Nie wpadłam jednak na to, że zawarty w nim alkohol się łatwo ze skóry nie wypłukuje i zafundowałam sobie tym samym dość ciężkie poparzenia (żeby nie było- pryskałam się wieczorem, brałam prysznic i poparzyłam się na drugi dzień), osłanianie rąk i dekoltu przez resztę wyjazdu, propozycję pobytu w czarnogórskim szpitalu i retuszowanie swoich rąk na zdjęciach przez kolejny miesiąc:PZdarzyło mi się też zgorszyć pewnego profesora swym siarczystym klnięciem (ale miałam powód), czy zbyt głośno wyrazić niepochlebną opinię, ale jak to mawiał mój kolega- język trzeba mi było upitolić za młodu.
A żeby było coś o ciuchach to teraz maxi sukienka w roli maxi spódnicy bo mi się ostatnio za kieckami zatęskniło.
sukienka- new look
t-shirt- reserved
bransoletki- h&m
masz ciekawa urode :)
OdpowiedzUsuńobserwujemy?
za każdym razem jak czytam Twoje notki to sikam ze śmiechu:D oczywiście współczuję Ci traumatycnych wspomnień, ale to w jaki sposób o tym piszesz powala mnie na kolana! :)
OdpowiedzUsuńFajna stylizacja muszę przyznać, pasuje do ciebie;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna jest ta sukienka ;)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci ładnie w szarościach. Nie tylko Tobie zachciało się długiej kiecki. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńteż mi się tęskni za kieckami i latem...
OdpowiedzUsuńO kurcze, ja u Ciebie dawni nie byłam, ze nastapiła taka zmiana Twego looku :)) Czad :))
OdpowiedzUsuńMoj tez ma takie tendencje. Na ogol jak to nazywam jego jedynym mechanizmem obronnym przed moim pracoholizmem ;))) Jak pracuje za duzo to mi zafundouje dwutygodniowa angine :D
śliczna stylizacja i cudne włosy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSpódniczka ma świetny kolor! Lubię maxi skirt! ;)
OdpowiedzUsuńNiezła spódnica maxi ;) Pasuje Ci :))
OdpowiedzUsuńA profesorowi widocznie się należał ochrzan ;))
Pozdrawiam ;)
aż mam ochotę na zakup długiej spódnicy! :)
OdpowiedzUsuńMusimy koniecznie odrobić dzisiejszą stratę. A tymczasem zapraszam na coś "Na pocieszenie" u siebie na blogu. Pozdrawiam ciepło. :)
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądasz; spódnica jest rewelacyjna! :)
OdpowiedzUsuńDobre!!! Super kiecka:)
OdpowiedzUsuńWOW. genialny set ;O
OdpowiedzUsuńchinchilla-love.blogspot.com
Z offem kiedyś miałam taką bardziej blondynkową sytuację. Miałam ranki, strupy. Jak to ja, tysiąc ran, jak dziecko 10letnie. Umierałam, tak piekło. Podoba mi się nowy stan fryzurowy z szarością ubioru tworzy idealną kombinację. Jak Chuck Norris z Nokia 3310 :D
OdpowiedzUsuńFajnie Ci w tej spódnicy;)
OdpowiedzUsuńMasz swój styl;D.
OdpowiedzUsuńTylko jak go nazwać;DD.
Wybacz spódnica mi nie pasuje;).
Chociaż jest coś w twojej stylizacji oryginalnego;).
Fajnie, że nie lecisz za modą tylko wiesz co i jak ma być, żeby było po twojemu;).
Zapraszam do siebie;).
Jejku jak mi się tu podobasz! Ta suknia jest rewelacyjna, bardzo fajnie ją zestawiłaś. Pięknie!
OdpowiedzUsuńSuper stylizacja! Pasuje do ciebie:) W wolnej chwili wpadnij na moj blog, moze ci sie spodoba:D
OdpowiedzUsuńniezła ta maxi:)
OdpowiedzUsuń