wtorek, 29 listopada 2011

176- Sukienka za dychę w wersji jesiennej i urodzinowe prezenty.

Każde komponowanie ałtficiku musi się od czegoś zacząć. U mnie to nie jest jakiś specjalnie skomplikowany i długotrwały proces, coś tam mi wpada w ręce i dalej już leci. Tym razem cosiem była biżuteria sprezentowana mi przez moje kochane dziewczęta z grupy z okazji urodzin. Urodziny miałam już dawno temu, ale jakoś tak wyszło, że nie udało nam się spotkać i świętować. Jako sroka jestem oczywiście zachwycona, moja kolczykomania, która pozostawała w stanie uśpienia przez około półroku właśnie się obudziła, choć mam jeszcze nad nią kontrolę. Albo przynajmniej wydaje mi się, że mam:)
Kiecka za dychę świetnie się sprawuje mimo swojej teoretycznie podłej jakości i gdy jest chłodniej też daje radę. Gdyby ktoś wiedział gdzie kupię jakąś krótką marynarkę, kurtkę, katanę czy coś tam innego krótkiego i dość lekkiego, to proszę o cynk. Bo swoją dżinsową kurtkę niedługo zachodzę na śmierć.



sukienka- new yorker
kurtka- sh
naszyjnik- diva
kolczyki, pierścionek- prezenty

sobota, 26 listopada 2011

175- O podróżowaniu pociągami i ludziach specyficznych.

Podróżowanie pociagiem choć dość urokliwe, od czasu do czasu zmienia się w małe tortury. Bo jeśli jedziemy sobie w miłym towarzystwie książki i muzyki to wszystko jest pięknie. Ale gdy dosiadają się do nas ludzie specyficzni, 2,5 godziny w pociągu wloką się niemiłosiernie. A ponieważ ja przyciągam specyficznych ludzi, coraz częściej zdarza mi się w ramach obrony bezczelnie zapadać w sen pociągowy. Pasażerów można podzielić wg kilku kategorii.
1. Nawracajcie się. 
Od czasu do czasu jeżdżę pociągiem z pewnym osobnikiem bez poczucia humoru za to z misją nawracania świata. Propozycji pójścia na mszę o siódmej rano, kiedy to przewracam się właśnie na drugi bok, nie wyśmiałam chyba tylko dlatego, że koparka mi się jeszcze walała w rejonach dolnych. Osoby modlące się w pociągu to całkiem spory procent wszystkich pasażerów. Zastanawiam się czasem czy to u nich normalne w każdym środowisku, czy po tysiącach wiadomości o napadach w pkp modlą się o szczęśliwe dojechanie na miejsce.
2. Co to nie ja, mówię głośno, żeby na pewno wszyscy słyszeli. 
Wczoraj, miałam niebywałą przyjemność podróżowania ze wschodzącą gwiazdą sceny reggae, w czym ową gwiazdę utwierdzał jego kolega. Być może niedługo pożałuję, że po 10 minutach fascynującej rozmowy oparłam się o okno i udawałam, że śpię, ale chyba grzeczniej było spać niż złośliwie śmiać się pod nosem. Kobiety za to uwielbiają głośne plotki przez telefon. Przecież wszyscy chcą wiedzieć kto z kim i dlaczego i czemu czyjaś matka leży w szpitalu.
3. Pogadajmy sobie. 
Kategoria chyba najgorsza, ale zdarza mi się coraz rzadziej. Choć raz gdy tylko spytałam czy mogę się dosiąść usłyszałam "Jasne, siadaj, gdzie jedziesz, co studiujesz, ile masz lat?". Dosiadłam się i żałowałam.
 Za to odpukać, ale ostatnia ostra awaria i wyskakiwanie z pociągu zdarzyło mi się ponad rok temu. Czyli jakość KM rośnie.
A żeby było coś o ciuchach. Strój mój jest efektem "absolutnie nie mam się w co ubrać", czyli przeglądałam wieszaki aż wpadła mi w ręce koszulka i dalej już poszło. Zwiozłam do Warszawy multum rajstop i zakolanówek więc jestem gotowa na nadejście mrozów.


bluzka- Szafa
kolczyki- six
bransoletki- reserved, terranova, chińczyk

środa, 23 listopada 2011

174- O bluzce co już nie jest bluzką, czyli przypadkowe diy.

Jakieś dwa miesiące temu gdy szukałam prezentu dla brata zaszłam, niby przy okazji, do New Yorkera zerknąć na resztki letnich wyprzedaży. Zerkanie przerodziło się w przeglądanie, przeglądanie w przymierzanie, a przymierzanie w kupowanie. Czyli wyszłam stamtąd z całym naręczem koszulek o cenach nie przekraczających 10 złotych. A gdy na wieszaku mignęło mi coś panterkowego, to nie mogłam tego nie wziąć. Panterkowym czymś okazała się bluzka, o zawrotnej cenie 3,95. Wyglądałam w niej kwadratowo i bezkształtnie, ale stwierdziłam, że z pomocą inwencji własnej, internetu bądź przypadku być może nabierze jakiegoś kształtu. To co stało się z bluzką jest zdecydowanie dziełem przypadku, ale z efektu końcowego jestem bardzo zadowolona. W dodatku wszystko jest odwracalne, wiec może to nie pierwsza metamorfoza.



spódnica- new yorker + diy
koszulka- terranova
bransoletki- h&m, reserved, katherine
kolczyki- h&m

poniedziałek, 21 listopada 2011

173- Zabijanie wolnego czasu.

Okienko między zajęciami może być przydatną sprawą. Można wciągnąć obiad, posłuchać o wynikach Tańca z Gwiazdami od pań bibliotekarek, przejrzeć wszystkie pudelki, plotki i lansiki ale w końcu liczba czynnośći (świeżo przyswojone: liczba dotyczy policzalnych rzeczy a ilość niepoliczalnych od razu zastosowano w praktyce), którymi można zabić wolno płynący czas się kończy. Wolny czas więc jakże kreatywnie wykorzystuję pisząc notkę. Mogłabym pewnie zrobić coś ambitniejszego ale umówmy się- swoje na zajęciach już odsiedziałam.
Marynarkę kupiłam bo nagle zaczęłam odczuwać brak tychże w swojej szafie ale muszę przyznać, że to nie dla mnie i pewnie jeśli niedługo jakiś genialny pomysł na nią nie przyjdzie mi o głowy to wyląduje ona na Szafie. Podczas zdjęć próbowałam torbę zarzucić na ramię, ale bez szkód dla otoczenia nie wyszło. Za dużo kilogramów. 



marynarka, torba- allegro
naszyjnik- prezent
kolczyki- h&m
buty- boot square

czwartek, 17 listopada 2011

172- Sposób na szybkie odmłodzenie.

Kokieteryjnie notkę tę powinnam zacząć od pytania na ile lat wyglądam, ale tego nie zrobię. W wakacje od pewnego Czarnogórca usłyszałam, że na 26, potem od kolegi, że w dredach na 16. Zdaję sobie sprawę, że pewnie próbował mnie pocieszyć, ale w sumie to by się nawet sprawdzało. Nie czuję potrzeby odmładzania się, bo swój wiek uważam za perspektywiczny a w dredach mi po prostu wygodniej (oprócz tych momentów na włefie kiedy głowa mnie ciągnie do podłogi) ale to pseudoodmładzanie nawet działa, bo w dredach jednak biorą mnie za małolatę. Koszulkę z Dzwoneczkiem i buty z Simpsonami założyłam wcale nie po to by cofnąć się jeszcze o lar parę ale dlatego, że mi pasowały do spodni. Znalazłyśmy taką piękną remontową ścianę na uczelni, już myślałam, że mam miejscówkę na foty, a tu klops. Dokończyli remont w ciągu tygodnia. Niewiarygodne. 
Dziś za to drodzy państwo, wyglądałam bardzo nobliwie. A to dlatego, że po raz pierwszy i mam nadzieję nie ostatni pracowałam jako tłumacz. Nagłe ściągnięcie mnie do miasta oprócz paru godzin pracy zafundowało mi też długi weekend. Nie skarżę się.




zdjęcie z jakiejś starej notki, ale buty trzeba pokazać:)
koszulka- hurtownia
spodnie- chińskie centrum
kolczyki- katherine, tak są ze sztucznych piór
bransoletki- diy
buty- allegro

niedziela, 13 listopada 2011

171- Moje ostatnio ulubione spodnie.

Małe opóźnienie ze zdjęciami mi się przydarzyło, co widać na pierwszy rzut oka- dziś wyjście w balerinach byłoby genialnym sposobem na pozostanie w domu przez tydzień z gorączką, ale w zeszłym tygodniu nie ja jedna śmigałam tak po ulicy. Moje spodnie, które tak naprawdę są dziecięcym kombinezonem mogłabym nosić ostatnio do wszystkiego. Mają tylko jedną wadę- a mianowicie potwornie się gniotą, przez co w autobusie jedyną na to radą jest siadać jak facet, tylko, że kurcze to strasznie niewygodne, więc wolę już chodzić w pogniecionych.



spodnie- outlet
t-shirt- terranova
kolczyki- six
bransoletki- reserved
naszyjnik- diva%

środa, 9 listopada 2011

170- O wpływie włosów + panterkowe spodnie.

Dredloki moje przeleżały swoje na parapecie aż wreszcie ponad tydzień temu zmobilizowałam się i je wplotłam. Tym samym oszczędzam rano jakieś półtorej minuty bo mniej-więcej tyle czasu poświęcam swoim normalnym włosom i spalam więcej kalorii na włefie. Bo serio, ciężko mi się gibać jak mnie włosy ciągną do ziemi. Zaobserwowałam kiedyś delikatne odchylenia garderobiane w zależności od tego co mam na głowie. Czyli jak mam syntetyki to ubieram się bardziej na luzaka i częściej noszę spodnie. Tym razem- panterkowe własnej roboty, o czym oczywiście będę pisać za każdym razem gdy będę się w nich pokazywać.
Raport z pisania licencjatu- przyspieszyłam znacznie i jedna strona zmieniła się w dziewięć i trochę. Jestem z siebie dumna jak cholera i swój spektakularny sukces już nawet uczciłam. Jakie to teraz dziwne jak nie goni mnie już żaden termin.
Notka była już wrzucona w niedzielę, ale jej się zniknęło, więc wrzucam drugi raz.




spodnie- diy
łańcuchy- terranova
bransoletka wąż- katherine
kurtka- sh

czwartek, 3 listopada 2011

169- Maksymalny poziom zaróżowienia.

Ogłaszam wszem i wobec- sezon na maxi sukienki uważam niestety za zakończony. Naiwnie wierzę, że od czasu do czasu wciągnę jakąś na grzbiet ale częstotliwość tegoż wciągania ulec musi drastycznemu zmniejszeniu. Teraz biegać będę w czymś bardziej odpowiednim do warunków atmosferycznych.Ale oprócz tego co mam na zdjęciach noszę również kurtkę, dont łori.
Pomimo wolnego dnia na uczelni nakręciłam się w tę i z powrotem tak, że jestem zmęczona dużo bardziej niż po wczorajszych włefowych torturach ale wygląda na to, że wszystko załatwiłam. Oficjalnie rozpoczęłam również pisanie licencjatu i trzasnęłam całą stronę, sztuk jeden. Jeszcze tylko jakaś tabelka, wykres i rozdział gotowy. Tak, oszukuję sama siebie, ale jestem w tym całkiem przekonująca.
A zdjęcia za sprawą fryzury się nieco zdezaktualizowały bo w ramach- a jakże- pisania licencjatu ostatnio się zaplotłam.



sukienka, kurtka- sh
bransoletki- reserved/h&m