Po raz kolejny zrobiłam sobie kawę, żeby sprawdzić czy może jednak mi smakuje. Nie, nie smakuje. Ale po dolaniu połowy kubka mleka i wsypaniu dwóch łyżeczek cukru dało się ją wypić. Do zielonej herbaty jej daleko, oj daleko.
Idę jutro sobie kupić prezent na dzień dziecka. Zobaczymy potem czy był na pocieszenie czy w nagrodę.
Tunika taka z lekka hippisowska, to srebrny medal w konkursie na ulubiony second-handowy łup. Chociaż jest z takiego szmateksu, gdzie zdzierają cholernie ale niech im tam, wyprane, wyprasowane, nie śmierdzące chemią ciuchy, aż chce się wchodzić.
włosy wyprostowane po raz pierwszy od baardzo dawna, trzeba je jakoś obciąć tylko nie wiem jak. kolejna rzecz na-po-sesji
kamizelka- new yorker
bransoletki-terranova
kolczyki- prezent od dziewczyn mych na imieniny
lakier do paznokci pożyczony od Ani (wytrwał do pierwszego mycia naczyń, dziad jeden) ale i tak mi się podoba
pierścionek- h&m
i prawie to samo w wersji starej, warkoczykowej- czyli tęsknię za nie użeraniem się z moimi włosami i posiadaniem ich co rano w głębokim poważaniu