Już kiedyś pisałam o swoim pogodowym optymizmie ale obecnie jest to stan bardzo aktualny. Ale po kolei. Kiedyś dawno temu, zauważyłyśmy z koleżankami dziwną prawidłowość- a mianowicie przeokrutną złośliwość pogody. Lato- gdy ogolisz nogi będzie padał deszcz (3 tygodnie w Pilznie, sprawdzalność 100%), jesień/wiosna, gdy nie weźmiesz parasola będzie padało (a miesiąc nosiłaś go non-stop i nie padało) itp, itd. Ja wykazałam się swoim pogodowym optymizmem zostawiając zimową kurtkę u rodziców i nawet (ok, to już jest skrajny optymizm zakrawający nawet na zwykłą głupotę) wzięłam ze sobą baleriny. Pogoda za to wykazała się złośliwością i ogłosiła krótkotrwały ale jednak, powrót zimy. Za tydzień zwiozę zimowe akcesoria to na pewno zrobi się ciepło.
Na sobie mam kamizelkę, która wisi w mojej szafie już dość długo ale jakoś do niczego mi nie pasowała. Postanowiłam przerwać jej to nudne wiszenie i wprowadzić w jej życie trochę świeżości więc dla odmiany powisiała trochę na mnie. Gdyby ktoś martwił się, że tak bezwstydnie siedzę na schodach w krótkiej kiecy to spieszę donieść, że mam na sobie spodenki i nie świecę tym czym nie powinnam.Opaskowy patent ściągnęłam do Magdy, przyznaję się bez bicia. Do tej pory łaziłam tak tylko po domu.
kamizelka- hurtownia awanti, ale z metki h&m
tunika- stradivarius
kolczyki- stragan
bransoletki- h&m/reserved