Oficjalnie ogłaszam, że mam wakacje. Agnieszka- sesja 12:0. Czyli jednak ja wykończyłam ją a nie ona mnie. W związku z tym, jutro idę awizować indeks, a potem wyprowadzam się z Warszawy. Tak, żegnaj do października. No ok, wpadnę jeszcze na zakupy, trzeba będzie się zaopatrzyć na wyjazd.
Dzisiejszy dzień- istna sinusoida nastroju.
Wczoraj napisałam maila do wykładowczyni kiedy dyżuruje.
Wstaję w świetnym humorze (ej, mam wakacje!), odpowiedzi nie ma.
Godzina 11- dostaję odpowiedź, że dyżur jest od 10 (pieprzony internet, mail był wysłany o 2). Szybko się zbieram, żeby zdążyć na SKM, dupa, nie zdążę, idę na następny, ale nie jakiś kierowca TIRa nie ułatwia-> widzi, że stoję koło kałuży, nie da się koło niej nie stać, jest na długość i szerokość całej ulicy. Rozpędza się a ja mogę jedynie odwrócić się do fali plecami. Cały tył mam mokry, łącznie ze stanikiem. Wysiadam z SKMki, 111 odjeżdża w momencie gdy dobiegam do drzwi. Myślę, że gorzej być nie może. Nastrój oscyluje w okolicach minus 10.
Więc skoro gorzej być nie może (wiem, nie zaczyna się zdania od więc) idę do instytutu i akurat łapię wykładowczynię i dostaję wpis. Potem Ania zalicza egzamin (a ja suszę bluzę na barierce), i idziemy do BUWu, wreszcie odkrywamy jego przepiękny ogród co nam zdecydowanie poprawia humor choć pada deszcz. A no i na deser okazało się, że zdałam ostatni egzamin. Choć zdałam tylko dlatego, że musiał zostać obniżony próg- bo gdyby nie, to zaliczyłyby ze 3 osoby.
A no i z tego najgorszego ustnego dostałam 5. Cała wtorkowa grupa zaliczyła, cztery czwórki, jakieś dziesięć piątek. W środę już nie miał tak dobrego humoru. Co do egzaminów przyznaję jestem największym farciarzem. Przed wejściem do sali modliłam się - "Żebym tylko dostała panowanie Turków, tylko Turkowie, Turkowie, T..!". I wylosowałam panowanie Turków.:)
Kurtki już dawno wywiezione do Radomia, nie miałam się w co ubrać, i jak zwykle wtedy pomogła mi moja ulubiona bluza. Pamiętam, jak kiedyś była szafiarska akcja "nigdy Cię nie oddam" czy jakoś tak, o ulubionych ciuchach. Zastanawiałam się wtedy, co bym pokazała, gdybym miała bloga. Zdecydowanie tę bluzę. Uwielbiam ją, jest ciepła, pozytywnie kolorowa, choć tak wiem, kiczowata. Kicz od czasu do czasu jest bardzo dobry.
A taki pozytywny parasol buchnęłam dziś bratowej. Nie ma jej to nie zauważy.
Ania : nie widać Ci głowy!
cholera zepsułam...
i naprawiłam
parasol zwiedza ogród
parasol wśród śmierdzioszków
i na dachu (ja nie dźgam tego biednego krzaka tylko coś pokazuję Ani, nie wiem co, wiecznie podczas zdjęć coś gadam i na 90% mam dziwny wyraz twarzy)
a na dachu BUWu jest tak pięknie
gratulacje dla tych, którzy dotrwali do końca
bluza, trampki- NY
kolczyki- india shop
pierścionek- six (chociaż biżuterii i tak nie widać:P)
legginsy- nn
1. to jest dach?!
OdpowiedzUsuń2. lubię czytać długie notki;)
3. świetny parasol
4. jesteś meeega, że Ci się udało wszystko pozdawać w pierwszym terminie;/... eh ja jeden odpuściłam walkowerem,a przede mną jeszcze dwa- najgorsze!
5. jak nie przestanie padać, to...to będzie źle!
6. kierowców, którzy ochlapują chamsko przechodniów można zgłosić! oddałby Ci wtedy za pralnie, lekarstwa i takie bzdety
nie zdążyłam spisać numerów:/
OdpowiedzUsuńhahah też ciągle coś gadam podczas zdjęć :D dobry post :D
OdpowiedzUsuńBluza świetna :D taka pozytywna :D no i oczywiście parasol też :D
OdpowiedzUsuńhehehe rozwalił mnie tekst z dźganiem krzaczka!:D:D
OdpowiedzUsuńi proszę powiedzieć, któż to jest autorem tych jakże wspaniałych zdjęć?? ofc niezawodna ja!:P
Parasol jest świetny. Baardzo pozytywny:).
OdpowiedzUsuńPiękne widoki tam masz;)
Lubię dużo zdjęć. :D Takie pisanie też mi nie przeszkadza, przynajmniej coś co można skomentować, a nie tylko pisać "bluza fajna, ale sama bym jej nie nałożyła". Gratuluje wygrania z sesją. I naprawy parasola
OdpowiedzUsuńna jakim jesteś kierunku, że miałaś 12 egzaminów?!
OdpowiedzUsuńa w ogóle to mi się podoba, najbardziej bluza i chusta.
slicznie Ci w tej chuscie. kiedys tez tak nosilam- chyba znow tak sprobuje:)
OdpowiedzUsuń