niedziela, 4 kwietnia 2010

04- świątecznie

Napisałam długą notkę i oczywiście co, nie ma. Bo mój komputer mnie nie lubi i pomimo, że sobie ją zapisałam w notatniku to otworzył mi pusty plik.
Straszną miałam dziś ochotę założyć szarawary, ale pomyślałam, że może ubiorę się bardziej stosownie do okoliczności i nie będę aż tak na siebie zwracać uwagi w kościele. Od czasu do czasu pojawiam się w tym miejscu, a dziś dokonywałam wnikliwych obseracji tłumu. W najbliższym mym sąsiedztwie stało 5 dziewczyn w ekokurtkach, mężczyzna w garniturze i vansach i cały tłum dzieci ubranych przez troskliwe mamusie jakby był środek zimy.
Święta miały mi upłynąć pracowicie i udało mi się:
- rozpisać sobie wreszcie odmianę przez przypadki
- wypisać słówka których nie umiem
- przerobić maxi kieckę bo choć jest w rozmiarze S to dekolt był dla kobiety o biuście ogromniastym i w dodatku umiejscowionym jakoś dziwnie pod pachami. Ale nie wymagam dużo od sukienki za 40zł. Muszę ją jeszcze przedłużyć bo nie dynda mi do samej ziemi a odsłania trochę stop
- wyczesałam mojego kota, którego możecie podziwiać na zdjęciu
zostało mi jeszcze 400 lat historii i cały plan zostanie wypełniony. Czuje, że potraktuje to pobieżnie byle tylko wiedzieć kto po kim i dlaczego bo nie cierpię historii, dat, ustrojów i całego tego wbijania na pamięć bo inaczej się nie da.
koszula- stradivarius
legginsy- h&m
kolczyki- h&m
baleriny- ccc
bransoletki: czarna- rossmann, czerwone coś- opaska z h&m, reszta zrobiona przeze mnie


A to co człowiek robi o 8 rano na wykładzie: serduszko sprezentowane Ani, musiałam jeszcze 2 dla pozostałych moich dziewczyn wyprodukować:)

10 komentarzy:

  1. Cieszę się niezmiernie z nowej notki :)
    Kot przecudny. Kocham je najbardziej na świecie sama mając 3 ;) Jak się nazywa Twoja piękność?
    Hahaha a historię też akurat zakuwam :P
    Studiujesz ją?
    A szarawary to ach... zresztą możesz to u mnie na blogu zobaczyć ;p
    Poza tym uwielbiam bransoletki z muliny, kiedy jeszcze miałam czas na takie głupotki namiętnie je wyplatałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. kot nazywa się Happy zwany przeze mnie Hepusiem bądź bardziej dostojnie Heposławem.
    Studiowanie historii broń Boże! Zawsze z nią miałam problem ale mam świadomość że przemęczę się z nią teraz na pierwszym roku a potem już będzie przyjemniej i ciekawiej.
    Na szarawary mam ogromniastą ochotę od kiedy wyszło słońce, w zimę i tak je nosiłam ale to nie to samo.
    A bransoletki z muliny namiętnie wyplatałam w głębokiej podstawówce i ostatnio mnie coś naszło żeby sobie parę wyprodukować:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz, że taka ciekawska jestem ;P
    Co w takim razie studiujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. fajne kolczyki,a kot śliczny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne kolczyki, a do kościoła nie chodzę, więc doświadczenia moje są przedawnione :) Kociak słodki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz świetne włosy ;))
    I ten kociak! Achh.. :D:D

    Pozdrawiam,
    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  7. to serduszko jest strasznie fajne, nie wpadłabym na taki pomysł

    OdpowiedzUsuń
  8. super warkoczyki:) a te serduszko wow:D świetnie Ci wyszło:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem, powtarzam się: znów bezie zachwyt nad kolczykami. Mam podobne, w wersji multikolor. Ale czarne chyba są najładniejsze. Super to serduszko. Zdolne masz łapki. Ja swego czasu też majstrowałam różne dziwne rzeczy na nudnych wykładach. Albo pisałam, np. układałam haiku. ;)

    OdpowiedzUsuń