środa, 30 czerwca 2010

24- Problematyczna spódnica.

Bo wszystko w niej nie takie jak być powinno, i rozmiar i długość. Nie udało mi się jej przedłużyć, więc ją trochę skróciłam. Nadal długość jest do dupy ale mniej niż była. A rozmiar z 18 (czyli 46?) zmienił się na coś około 36/38. Powiedzmy, bo nadal jest tak sobie. Zdecydowanie to co podoba mi się w niej nabardziej to wzór. Właśnie wpisałam rozmiary w google, a tu wyskoczyło "Rozmiary prącia człowieka". To tak w ramach równouprawnienia napisali człowieka a nie mężczyzny?:)
A wracając do spódnicy poszłam w niej zrobić zdjęcie do dokumentów, i po raz pierwszy jest ono ładne, nie mam wykrzywionego nosa, świecącego czoła, potarganych włosów. Nie wróc. Włosy mam potargane, ale to akurat norma.
Wpadłam dziś do mojej biblioteki, wzięłam ile mogłam a potem do mojego ulubionego sh. Ceny wołają o pomstę do nieba, ale nie oparłam się jednej tunice. Choć jak zobaczyłam metkę to mnie trochę zmroziło. Ale warto było.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

spódnica-sh
bokserka- terranova
kamizelka- NY
pierścionek- six
bransoletka szmacianka- diy

poniedziałek, 28 czerwca 2010

23- Pechowe szarawary

Pechowe bo niestety wylądowały w pralce. Gdy je wzięłam potem do ręki byłam przekonana, że są wywrócone na lewą stronę i dlatego takie blade. Nie były. W przywracaniu im koloru pomogły im lakiery do paznokci.

W piątek razem z 10 torbami i 2 pudłami wróciłam do domu co wymagało zreorganizowania mojego pokoju. Trwało to całą sobotę, ale w końcu moja szafa wygląda tak jak wyglądać powinna, firanki, która mama siłą zawiesiła mi przed weselem zostały zerwane, akwarium wyczyszczone, kurze starte i można mieszkać. Choć ścieranie kurzu to syzyfowa praca- niestety druga część remontu się zaczęła, o czym boleśnie przekonałam się dziś o 8 rano. Trzeci raz kombinowałam z szablonem i nie mogę się przyzwyczaić, pewnie się kiedyś wkurzę i wrócę do czerni ale na razie niech będzie.
Włosy moje doprowadzają mnie do szału i nie wiem co z nimi zrobić, zapleść, obciąć, najlepiej zgolić, będzie chłodniej.


Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic
Image and video hosting by TinyPic
Image and video hosting by TinyPic

szarawary- indyjski
buty, koszulka, kolczyki- h&m
mój absolutnie ulubiony tandetny pierścionek- stragan


czwartek, 24 czerwca 2010

22- piszę zdecydowanie zbyt długie notki, prazdniny, historia parasola i za dużo zdjęć

Oficjalnie ogłaszam, że mam wakacje. Agnieszka- sesja 12:0. Czyli jednak ja wykończyłam ją a nie ona mnie. W związku z tym, jutro idę awizować indeks, a potem wyprowadzam się z Warszawy. Tak, żegnaj do października. No ok, wpadnę jeszcze na zakupy, trzeba będzie się zaopatrzyć na wyjazd.
Dzisiejszy dzień- istna sinusoida nastroju.
Wczoraj napisałam maila do wykładowczyni kiedy dyżuruje.
Wstaję w świetnym humorze (ej, mam wakacje!), odpowiedzi nie ma.
Godzina 11- dostaję odpowiedź, że dyżur jest od 10 (pieprzony internet, mail był wysłany o 2). Szybko się zbieram, żeby zdążyć na SKM, dupa, nie zdążę, idę na następny, ale nie jakiś kierowca TIRa nie ułatwia-> widzi, że stoję koło kałuży, nie da się koło niej nie stać, jest na długość i szerokość całej ulicy. Rozpędza się a ja mogę jedynie odwrócić się do fali plecami. Cały tył mam mokry, łącznie ze stanikiem. Wysiadam z SKMki, 111 odjeżdża w momencie gdy dobiegam do drzwi. Myślę, że gorzej być nie może. Nastrój oscyluje w okolicach minus 10.
Więc skoro gorzej być nie może (wiem, nie zaczyna się zdania od więc) idę do instytutu i akurat łapię wykładowczynię i dostaję wpis. Potem Ania zalicza egzamin (a ja suszę bluzę na barierce), i idziemy do BUWu, wreszcie odkrywamy jego przepiękny ogród co nam zdecydowanie poprawia humor choć pada deszcz. A no i na deser okazało się, że zdałam ostatni egzamin. Choć zdałam tylko dlatego, że musiał zostać obniżony próg- bo gdyby nie, to zaliczyłyby ze 3 osoby.

A no i z tego najgorszego ustnego dostałam 5. Cała wtorkowa grupa zaliczyła, cztery czwórki, jakieś dziesięć piątek. W środę już nie miał tak dobrego humoru. Co do egzaminów przyznaję jestem największym farciarzem. Przed wejściem do sali modliłam się - "Żebym tylko dostała panowanie Turków, tylko Turkowie, Turkowie, T..!". I wylosowałam panowanie Turków.:)
Kurtki już dawno wywiezione do Radomia, nie miałam się w co ubrać, i jak zwykle wtedy pomogła mi moja ulubiona bluza. Pamiętam, jak kiedyś była szafiarska akcja "nigdy Cię nie oddam" czy jakoś tak, o ulubionych ciuchach. Zastanawiałam się wtedy, co bym pokazała, gdybym miała bloga. Zdecydowanie tę bluzę. Uwielbiam ją, jest ciepła, pozytywnie kolorowa, choć tak wiem, kiczowata. Kicz od czasu do czasu jest bardzo dobry.

A taki pozytywny parasol buchnęłam dziś bratowej. Nie ma jej to nie zauważy.

Ania : nie widać Ci głowy!


cholera zepsułam...
i naprawiłam
parasol zwiedza ogród
parasol wśród śmierdzioszków
i na dachu (ja nie dźgam tego biednego krzaka tylko coś pokazuję Ani, nie wiem co, wiecznie podczas zdjęć coś gadam i na 90% mam dziwny wyraz twarzy)
a na dachu BUWu jest tak pięknie

gratulacje dla tych, którzy dotrwali do końca
bluza, trampki- NY
kolczyki- india shop
pierścionek- six (chociaż biżuterii i tak nie widać:P)
legginsy- nn

niedziela, 20 czerwca 2010

21- szarawary jak nie mam się w co ubrać

Od pół godziny próbuję wrzucić post i wyskakuje mi, że jest błąd w html, a post niby jest a go nie ma- jeśli narobiłam bałaganu w aktualizacjach na liście szaf to przepraszam:)
Szarawary i biała bokserka- najbardziej eksploatowany ciuch w lecie:) A przypomniała mi o tym Żużu, która ostatnio pokazywała bliźniacze gacie:) może być, że ściągam, a co:D
Przede mną najgorszy egzamin. Sama siebie próbuję przekonać, że będzie dobrze ale trudno mi w to uwierzyć. Ustna historia, a ja zawsze miałam z historią problemy. U wykładowcy, na którego śmiem przypuszczać nie podziała mój urok osobisty. Uprasza się więc wszystkich o trzymanie kciuków.
Od półtora tygodnia mieszkam sama. Tzn pilnuję bratu mieszkania, bo wybył w podróż poślubną. Mam potworne schizy, że ktoś mi chodzi w nocy po balkonie i podgląda. Odbijają mi się czkawką wszystkie programy o seryjnych mordercach, które tak chętnie przez cały rok oglądałam.
W piątek wyprowadzam się po roku z Warszawy i trudno mi sobie wyobrazić jak ja spakuję wszystkie rzeczy. Zmusiłam już rodziców, żeby po mnie przyjechali bo jakbym miała jechać pociągiem to musiałby czekać aż właduję do środka kilka toreb i ze dwa pudła.

Szarawary jakieś pół roku temu, wzbudziły zainteresowanie pewnej starszej pani. Jak stwierdziła „gdyby pani była gruba to by pani głupio w nich wyglądała, ale tak to jest nawet seksownie”, co mnie dosyć zdziwiło. Potem wypytała gdzie je kupiłam, za ile i wyglądała na chętną by takie posiąść. Miała z 60 lat:)

środa, 16 czerwca 2010

20- znów hamowa maxi i przystankowe rozmowy

Chyba piszę za długie notki. Ostatnio zostałam obgadana na przystanku, niestety nie słyszałam początku, włączyłam się w połowie
- no i po co to to jej takie to długie, szczupła jest mogłaby mieć to to krótsze
- może to się tak nosi teraz
- ale po co to takie długie
- młoda jest szczupła niech się nosi jak chce, trzeba być tolerancyjnym!
czyli jakaś bojowa staruszka stanęła w mojej obronie:) chyba mam fajne osiedle bo pare miesięcy temu inna staruszka spytała gdzie kupiłam szarawary:)

Średnio raz w tygodniu zaczepia mnie jakiś wariat. Wiem, że trzeba być tolerancyjnym i nie mówić wariat, no ale jak mnie dręczy to nie mogę mówić ładniej. Nie, żeby jeden mnie dręczył. Co tydzień jakiś inny. Długo żałowałam, że nie spotkałam jeszcze warszawskiej legendy czyli Czarnego Romana, aż tu ostatnio wpadłam na niego dwa dni pod rząd. Poczułam się, jakbym spotkała kogoś sławnego:D

jakoś mi się nawet moje włosy tu podobają


sukienka- h&m
pasek- cropp
buty- ccc
bransoletki- diy
kolczyki- stragan

poniedziałek, 14 czerwca 2010

19 Po taniości i wyskakiwanie z pociągu- epizod trzeci

Do listy, co można robić w maxi spódnicy dopisujemy wyskakiwanie z pociągu. Od kiedy regularnie -czyli od roku- jeżdżę pociągami co jakiś czas zdarza się mała katastrofa. W piątek pociąg stanął 10 minut przed moim miastem. Diagnoza- coś się zepsuło, pojedziemy najwcześniej za godzinę. Pff. Ja nie będę tyle czekać. Dzwonię po brata i wyskakuję. A uwierzcie mi, że wyskakiwanie w maxi spódnicy do najłatwiejszych nie należy. Trzeba wziąć torbę, trochę ciężką naturalnie zarzucić na ramię dopchać się do drzwi, przejść obok różnych dziwnych ludzi, podkasać spódnicę a najlepiej trochę zawinąć ją od góry coby sobie przy wyskakiwaniu nie przydepnąć nic i się nie obnażyć i siup. Gotowe. Teraz przedzieramy sie przez łąkę i po 10 minutach jesteśmy już na jako-tako cywilizowanym gruncie. Jak już jesteśmy przy przydeptywaniu i obnażaniu- raz mi się zdarzyło w bibliotece gdy wstawałam z jakiegoś podnóżka. Ale nikogo (uff!) nie było.
Strój totalnie po taniości. Najdroższa rzecz to buty- kosztowały 20zł:) letnie wyprzedaże to fajna rzecz. Spódnica i bokserka po 15, moje nowe ulubione kolczyki całe 7zł. Jak się okazało na straganie koło którego przechodziłam codziennie w drodze z liceum można znaleźć fajne tanie szpargały.

Aa! i co najważniejsze! już po weselu:) Było zaskakująco dobrze. Spodziewałam się schlanych starszych facetów i obgadywania rodziny. O dziwo nawet dobrze się bawiłam, ale pewnie gdyby nie koledzy mojego brata i moi kuzyni którzy obficie mi polewali nie byłoby tak dobrze.
Moim obowiązkiem było obejść gości z księgą pamiątkową dla młodej pary. Różne były reakcje:
- podpiszę się jak się ze mną napijesz- Spoko, da się zrobić!
- nie mam okularów. O tu, jakieś leżą- nie wykręcisz mi się!
- żona się podpisze
- mąż się podpisze
- przecież już się podpisałam, pani nie pamięta?! nie cholera, jest pani jedną z pięćdziesięciu ciotek nie z mojej rodziny, które wyglądają tak samo
nie jestem załamana, poprawiam się:P
spódnica- sh
bokserka- terranova
pasek- allegro
sandały, opaska- h&m
bransoletki- DIY - a ta niebiesko-czarna koralikowa pożyczona od Ani na wesele
kolczyki- stragan

czwartek, 10 czerwca 2010

18- niekonsekwencja razi, ale nie mogę się powstrzymać

Czyli miało nie być posta, a jest. Miałam się uczyć. Przecież właśnie to robię! Ale jeszcze chwila, jeszcze jedno nazwisko albo jedna data i zwariuję. Pytanie czy ja wykończę sesję czy ona mnie.
W sobotę mam wesele brata. Czy tylko ja nie lubię takich dzikich spendów?
Maxi sukienki świetnie nadają się na taką pogodę, jaką mamy za oknem. Czy tylko ja zauważyłam, że większość ludzi narzekała, że im za zimno, a teraz narzeka, że za gorąco? Nie dogodzisz człowiekowi. Mnie jeszcze tak bardzo nie wymęczyło. Choć gdy dziś pisaliśmy egzamin myślałam, że się ugotuję. W tej maxi byłam na egzaminie i gdyby ktoś się chciał oburzać to miałam na sobie jeszcze biały sweterek żeby nie świecić mym marnym dekoltem, a poza tym mam wyluzowanych wykładowców. Jedna babka pomyka w szarawarach.
wersja ugrzeczniona
gdy kupiłam tę sukienkę, obeszłam połowę sklepów w Złotych Tarasach w poszukiwaniu kolczyków, które by do nie pasowały. Bez skutku. A potem wróciłam do domu, przejrzałam zbiory i okazało się, że te są idealne:)
btw chciałam się ładnie uczesać, a wyszło jak wyszło
sukienka- house
kolczyki- h&m
bransoletki- gruba przywieziona z Czarnogóry, te żyłkowate przerobione z jakiejś starej
buty których i tak nie widać-ccc

niedziela, 6 czerwca 2010

17- Nie mam się w co ubrać + Guzikowa fobia ma.

Tak naprawdę to nic nowego, bo średnio raz w tygodniu wypowiadam to zdanie, ale po przyjeździe do Radomia okazało się, że żadnych ciuchów tu nie mam, bo to co się uprało nie nadaje się na tę pogodę, a nadaje się to co się akurat nie uprało. Trzeba było kombinować z tego co się miało przy sobie- legginsy i tego co się wygrzebało gdzieś z dna szafy. Myślałam, że nie przekonam się do tego panterkowego czegoś ale z braku laku założyłam. Czasem tak mam, że kupię coś w sh i za cholerę nie mogę się przemóc by to założyć, brzydzi mnie to, odrzuca. Kiedyś kupiłam fajną kieckę i nie byłam w stanie jej potem założyć-> tłumaczyłam sobie, że to przez okropnie gryzący zapach (taki jakby słony), który był wtedy w tym lumpie.
Od tego panterkowego czegoś odrzucała mnie natomiast świadomość że to miało guziki, na szczęście gdy to kupowałam, już nie miało, zostały tylko dziurki. Ucięłam fragment materiału żeby tego nie pamiętać. Moja najdziwniejsza fobia- brzydzę się guzików. No, cholera nie cierpię ich. Na guziki mam może ze 2 koszule, a są ok tylko dlatego, że wiem, że guziki są nowe, nie poniewierały się po podłodze, nie leżały gdzieś pourywane. Jakiś guzik urwany mnie momentalnie odrzuca. Kiedyś w Brainiacu próbowali "oduczyć" ludzi z najdziwniejszymi fobiami i wtedy po raz pierwszy dowiedziałam się że nie tylko ja tak mam! Po jakiś 18 latach życia odważyłam się to komuś powiedzieć:D Koszmar z dzieciństwa- gdy mama kazała mi przynieść swoje pudełeczko z guzikami. Brr. Ochydztwo.
Najgorszy czas w sesji zaczyna się jutro, 4 egzaminy, potem wesele, więc nie będzie mnie napewno dosyć długo. Lista rzeczy na-po-sesji coraz dłuższa, nie mogę doczekać sie przeczytania książki innej- niezwiązanej z moimi studiami, obejrzenia tony filmów, opalania się, biegania po mieście, generalnych porządków.
By się uczyć opracowałam sobie nawet system kar i nagród. Jeśli wszystko zaliczę bez wrześniowej poprawki- to wtedy sama siebie odpowiednio wynagrodzę. Wiem jak, wiem. Chociaż wiem też, że nie powinnam:D


Moje miasto znów mnie nie zawiodło- kupiłam 2 pary kolczyków dwa razy taniej niż w Warszawie. I spotkałam takiego broučka. Skubaniec miał chyba z 6 cm. Asica uciekła z bramy a ja go uwieczniłam. Ładnie mu się pancerzyk błyszczał.

czwartek, 3 czerwca 2010

16- maxymalnie, śródsesyjnie

Aga- sesja 4:0, a jeśli liczyć zwolnienie z jednego zaliczenia to 5:0. Czyli prezent jaki sobie zrobiłam, jednak był w nagrodę. Jeszcze tylko yyy... 7? nawet nie jestem pewna ile. Największa radość- ogun na którym byłyśmy 3/4 razy zaliczony. Nic to, że znałam odpowiedź na jakieś 6 pytań a pozostałe 20 strzelałam/ zerżnęłam od sąsiadki- kochane dziewczę, chociaż pojęcia nie mam kim jest.

Sukienka ze zdjęcia już zdążyła ucierpieć, cały dzień nią o coś zahaczałam, aż wreszcie przydepnęłam sobie na schodach- falbana odpruła się gdzieś w 1/3 długości, ale już została przyszyta.

Nie wiecie, czy jest jakiś sposób by zrobić sobie takie włosy? jakaś trwała? i żeby przy tym, nie spalić sobie włosów i nie żałować przez najbliższe 10 lat. Ee to się chyba nie da:D



i w gratisie z Heposławem, który udawał, że w ogóle się za mną nie stęsknił i nie chciał ładnie zapozować.
sukienka- new yorker
narzutka- terranova
na ręce- różne różności- słuchawki od mp3, gumki do włosów..
kolczyki- pepco